poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 11 + notatka pod rozdziałem

Oczami Andrzeja
 Siedziałem w szkole z moją dziewczyną. Myślałem nad urodzinami Weroniki. Muszę zorganizować coś fajnego. Takiego oryginalnego, ale nie banalnego. Moje przemyślenia przerwał dzwonek wzywający na ostatnią lekcję. Potem mam trening i muszę pójść jeszcze do Julki uzgodnić szczegóły imprezy urodzinowej Wery. Otworzyłem dziewczynie drzwi klasy i moim oczom ukazała się wielka sterta pudeł. Uuu.. A po co nam te pudła? Mamy mieć teraz fizykę. Po chwili do pomieszczenia wkroczyła nauczycielka uciszając nas gestem ręki.
-Teraz podzielę was na grupy, a raczej wy wylosujecie sobie partnera i z nim będziecie robić projekt na również wylosowany temat. W tych pudłach znajdują się wskazówki dotyczące waszych referatów. Więc zacznijmy losowanie. Weronika, ty pierwsza.
Dziewczyna podeszłą nieśmiało i włożyła rękę do skórzanego woreczka. Po paru sekundach wyciągnęła białą karteczkę. Powoli ją rozwinęła i dała pani:
-Krzysztof Dudek.- oznajmiła nauczycielka i podała drugi woreczek dziewczynie.
Ta zaklęła cicho i wyciągnęła drugą karteczkę.
-Prąd elektryczny.- powiedziała nauczycielka i wezwała do siebie Dorotę.
Zła Weronika podeszła do mnie i zaczęła wyklinać nauczycielkę i Krzyśka. Zaśmiałem się cicho.
-Oj... Poradzisz sobie.- stwierdziłem.
-To jest ciota, kretyn, cham, idiota...- wyliczała brunetka.
-Ja to wszystko słyszę.- oznajmił Krzysztof podchodząc do nas. -Skarbie nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi.
-Odwal się p...- zaczęła Adamiak, lecz chłopak jej szybko przerwał:
-Nie radzę.
Reszta lekcji minęła dziwnie. Weronika ciągle kłóciła się z tym brunetem, a ja wylosowałem Daniela jako partnera do referatu.  Nie jest źle. Po lekcji ruszyłem w stronę boiska, gdzie stał mój trener.
-Dzień Dobry.- przywitałem się z nauczycielem.
-Dzień Dobry. Dobrze, że jesteś. Muszę cię o czymś poinformować.- powiedział wuefista i dał mi kartkę. -Dziś do naszej szkoły przyszła informacja, że są igrzyska lekkoatletyczne.- kontynuował. -I jak się pewnie domyślasz pojedziesz tam i pobiegniesz w biegach na krótki i długi dystans plus sztafeta. Zrozumiałeś?
Ucieszyłem się. Bardzo dużo słyszałem o tych mistrzostwach. Zawsze chciałem tam pojechać, lecz nigdy nie miałem okazji. Spojrzałem na kartkę i zacząłem czytać. Po przeczytaniu już pierwszego zdania załamałem ręce.
-Co?! To jest siedemnastego września!- krzyknąłem.
-No tak. I musimy wyruszyć już szesnastego aby zdążyć.- odpowiedział mężczyzna.
-Ale wtedy są urodziny mojej dziewczyny.- stwierdziłem, lecz pedagog chyba nie usłyszał zdania.
-Dobra. A teraz rób 4 kółka.- polecił i odszedł.
-Fuck.- zakląłem i wykonałem polecenie nauczyciela.
Po treningu ruszyłem w stronę domu Julki. Wsiadłem do autobusu i wgapiałem się w widoki za oknem. Pech, pech, pech...- powtarzałem sobie w myślach. Wciąż zadawałem sobie pytanie:
Czy mam pojechać na zawody, o których zawsze marzyłem i opuścić Weronikę w tak ważnym w jej życiu dniu?
Czy odpuścić sobie igrzyska i pójść na urodziny dziewczyny? 
Wysiadłem z autobusu i zapukałem do drzwi. Otworzyła mi blondynka. Zaprosiła do swojego pokoju i już
po chwili omawialiśmy plan imprezy. Nie chciałem zwierzać się Julce z moich kłopotów.
-Podasz mi laptopa?- zapytała dziewczyna znad kartki.
Już od dobrej godziny ustalaliśmy kolejność atrakcji, DJ, przekąski, itp.:
Kiwnąłem głową i poszedłem po urządzenie. Gdy byłem już blisko łóżka, na którym siedziała Miazga potknąłem się i upadłem z laptopem na Niebieskooką.
Leżałem na niej, a pomiędzy nami znajdował się laptop. W tej samej chwili do pokoju wpadła moja dziewczyna. Kurwa...
-Kochanie, to nie tak jak myślisz.- zacząłem się tłumaczyć.
Dziewczyna podeszła do mnie i spoliczkowała nie.
-A ja myślałam, że jesteś prawdziwą przyjaciółką.- stwierdziła przez łzy i wybiegła z pomieszczenia.
Stałem zdezorientowany i nie mogłem uświadomić sobie co się właśnie stało.

Oczami Wojtka.
-Nie jest ci zimno?- zapytałem Sylwii.
Odprowadzałem dziewczynę po skończonej randce. Trwała ona dosyć długo. Jest już grubo po dziesiątej.
-Tak trochę.- stwierdziła.
W tej samej chwili zdjąłem swoją bluzę i podałem ją blondynce.
-Dziękuję.- mruknęła i założyła na siebie szare ubranie.
Po paru minutach byliśmy pod domem Sylwii.
-Dziękuję. Do jutra.- powiedziała dziewczyna i odwróciła się. Złapałem Olecką za nadgarstek, przyciągnąłem i pocałowałem.
*********************************************************************************
Hej :)
Rozdział trochę krótki, ale ważne, że jest. Mam taką trochę złą wiadomość... Zawieszam bloga na czas Wielkiego Postu :/ Otóż mam takie postanowienie, że nie będę włączała komputera. I obiecuję, że parę dni po Wielkanocy dodam następny rozdział :) Na pewno nie zapomnę o tym blogu :)