niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 12 (wielki powrót ;D)

Oczami Weroniki
Mam już dość wypłakiwania się w poduszkę... Chcę przestać ryczeć. Wyjęłam pamiętnik, który prowadzę od piątej klasy podstawówki. Otworzyłam go i napisałam notatkę:
Życie jest do dupy. Nie mam już Julki... Nie mam już Andrzeja... Została tylko Monika, która leży w szpitalu. Po prostu jest zajebiście ♥ 
Ciszę przerwało pukanie do drzwi. Wydukałam ciche "proszę", które chyba tylko ja usłyszałam. Tajemniczą osobą okazała się moja mama.
-Martwię się o ciebie- powiedziała siadając obok mnie.
-Mamo, nic mi nie będzie. Daj mi tylko czas. To bardzo trudne do przetrawienia- wyjaśniłam przytulając rodzicielkę.
Mama odwzajemniła uścisk, a następnie wstała i wyszła. A ja ponownie rzuciłam się na łóżko wtulając twarz w miękką poduszkę.
Siedziałam w pokoju nie mogąc skupić myśli. Skuliłam się zamykając mocno powieki. Próbowałam być obojętna. No właśnie, próbowałam... Spojrzałam na zegarek. Było już bardzo późno, a nawet był już poranek. Przez całą noc nie mogłam zasnąć. Niechętnie wstałam z łóżka i wzięłam zimny prysznic. Ubrałam się w ten strój i zrobiłam luźnego koka. Wychodząc z pokoju wzięłam komórkę. Była wyłączona... Nie mogłam znieść ciągłego wydzwaniania Julki i Andrzeja. Przeżuwając tosty z serem obserwowałam małą dziewczynkę biegnącą po ulicy. Co tak małe dzieci robią o tak wczesnej porze na ulicy?! Dziecko odwróciło się i wreszcie mogłam dostrzec jej twarz. Była to siostra Moniki. Bez chwili wahania wstałam i wybiegłam na dwór. Dziewczynka od razu podbiegła do mnie.
-Z Moniką jest coraz gorzej, więc przenieśli ją do Białegostoku. Rodzice pojechali z Monią, by wypełnić papiery. W tym całym biegu zapomnieli o mnie. I dopiero potem zorientowali się, że mają jeszcze jedną córkę. Zadzwonili i kazali mi przyjść do jednej z przyjaciółek Monisi. Wybrałam ciebie- opowiadała dziewczynka patrząc mi prosto w oczy.
Dziecko było zimne, bo przyznam, że nie było za gorąco. Złapałam ją za rękę i zaprowadziłam do mojego domu.
-Idziesz dziś do przedszkola?- zapytałam Ali.
Ziobro pokiwała głową i usiadła na wolnym krześle w kuchni. Hmm... Trzeba ją trochę ogarnąć. Ma nie zawiązane buty, nie ma plecaka ani nawet ciepłej bluzy. Dziewczynka jest niewyspana i głodna. Nigdy nie miałam podejścia do dzieci, ale jak trzeba to trzeba. Zrobiłam jej tosty i dałam ciepłą bluzę z mojej szafy. Alina wyglądała w mojej bluzie dziwacznie, ale przynajmniej będzie jej ciepło. Zaprowadziłam ją do domku i spakowałam do szkoły. Była godzina 4.00, a ja byłam już gotowa. No trudno...

Oczami Sylwii
Wstałam z łóżka i spojrzałam na zegarek. O kurde! Mam 15 minut, by się umyć, ogarnąć i  zjeść śniadanie! Bo o 7.40 ma przyjść po mnie Wojtek. Już po 10 minutach byłam uczesana w wysokiego kucyka, ubrana i najedzona. Ma się ten talent. Gdy wzięłam torbę zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Wojtka. Dałam mu całusa na powitanie i razem ruszyliśmy w kierunku szkoły.
Trudno uwierzyć w to, że Wojtek dał takie pouczające kazanie swojej paczce i teraz jakoś mnie zaakceptowali... No może oprócz dziewczyn.
-Uważacie, że ten strój podkreśla moją figurę?- zapytała jak zwykle wpatrzona w siebie Kamila.
-Pogadamy jak dorośniesz- odpowiedział Paweł.
-Ha! Ha!- śmiała się sztucznie Sykut. -A ty Krzysiek, jak sądzisz?- dodała.
Krzyś nie odpowiedział. A chyba nawet jej nie słyszał, bo był zajęty Dorotą. Wkurzona brakiem odpowiedzi Kamila prychnęła pod nosem i poszła do toalety.
Wojtek przytulił mnie i wyszeptał:
-Kocham cię.
Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i zaczęłam płakać. Jeszcze nigdy nie usłyszałam tego słowa od chłopaka. Gdy usłyszałam dzwonek wzywający na lekcję szybko starłam łzy i wbiegłam do klasy.
Na lekcji czułam się dziwnie widząc jak dwie najlepsze przyjaciółki patrzą na siebie spode łba. Coś musiało się stać. Julka i Weronika były kiedyś nierozłączne, a teraz... Szkoda gadać Najsłodsza para w klasie też się rozpadła. Weronika i Andrzej byli ze sobą od gimnazjum. Pasują do siebie... Weronika oderwała się od wszystkich.
Dobrze, że ja z Wojtkiem jeszcze nie mieliśmy takiej kłótni, ale całe życie jeszcze przede mną. Wszystko może się stać.

Oczami Andrzeja
-Weronika! Weronika!- wołałem moją byłą dziewczynę.
Muszę jej to wszystko wytłumaczyć.
Dziewczyna zatrzymała się i wykrzyknęła:
-Zostaw mnie kurwa!
Jak ona słodko wygląda, gdy się denerwuje. I jak ładnie leży na niej ten strój. Dobra Andrzej, stop! Trzeba się teraz skupić na przeprosinach.
-Skarbie to było nieporozumienie. Tylko cię kocham. Nikt inny się nie liczy.
-A co miało znaczyć tamta sytuacja?- zapytała dziewczyna.
Spojrzałem jej głęboko w oczy. Na jej twarzy pojawiła się iskierka radości i... nadziei?
W tym momencie zabrzmiał dzwonek i nie dokończyliśmy rozmowy. Było tak blisko..
Na następnej przerwie rozdałem zaproszenia wszystkim gościom imprezy urodzinowej. Wszystko już ustalone więc powinno być okey.
Nienawidzę siebie za to, ile jej narobiłem cierpienia. Po jej oczach widać, że płakała całą noc. Sprawiać ból temu człowiekowi, którego się najbardziej kocha to najgorsze uczucie. Musimy się pogodzić, bo jeśli nie to nie przeżyję. Spróbowałem dokończyć rozmowę, lecz ta próba mi się nie udała.
Po lekcjach poszedłem do trenera i powiedziałem:
-Nie jadę na igrzyska.
-Czemu? Jesteś najlepszy. Jak mamy sobie z tym poradzić?- zaczął wuefista.
-Mam naprawdę bardzo ważną sprawę, która może zadecydować o całym moim życiu- wyjaśniłem.
-Nie mogę cię zmuszać, ale wiedz ile tracisz- odpowiedział nauczyciel.
-Jeśli pojadę to wtedy stracę więcej- odrzekłem kierując się w stronę swojego domu.

Oczami Julii
Mam już dość uganiania się za Weroniką. Tłumaczymy jej cały czas z Andrzejem, że to było nieporozumienie, ale ona nie chce tego słychać. Życie jest super. Wychodziłam ze szkoły, gdy ktoś pociągnął mnie za nadgarstek. Odwróciłam się i zobaczyłam Pawła. Jeszcze tego tu brakowało.
-Czemu masz wielką śliwę pod okiem?- zapytał.
-Nie twoja sprawa- syknęłam i próbowałam wyrwać rękę z jego uścisku lecz nie wychodziło mi to.
-Ej. Koleś zostaw ją- wtrącił się do rozmowy Daniel, który wyszedł ze szkoły.
Paweł puścił mnie i jeszcze przez chwile mierzyli się spojrzeniami z Danielem, aż wreszcie odszedł.
-Nic ci się nie stało?- zagadał, gdy byliśmy w drodze do domu.
-Nie. Pytał się tylko o śliwę- odpowiedziałam, lecz po chwili dodałam -Dziękuję, że nic nie zrobiłeś Tomkowi.
Przytuliłam bruneta i spojrzałam w jego niebieskie tęczówki.
-Na razie- zaśmiał się licealista.
Po chwili pocałował mnie i otworzył mi drzwi do mojego domu. Pożegnałam się z nim, a potem zniknęłam w progu budynku. Przywitałam się z mamą i popędziłam do mojego pokoju. Na moim łóżku leżała zwinięta karteczka. Otworzyłam ją i przeczytałam.
Przepraszam, że Cię wtedy uderzyłem. Nie będę się tłumaczył, bo to tylko moja wina i nic mnie nie usprawiedliwi. W razie gdybyś mi wybaczyła zadzwoń. Tomek :)
Na drugiej stronie widniał jego numer telefonu. Hmmm... Czy przebaczyć mu?
Około osiemnastej otrzymałam sms'a od Daniela, że zabiera mnie gdzieś na miasto. Zgodziłam się z chęcią. Założyłam sukienkę i zrobiłam delikatny makijaż. Przyszedł po mnie o dziewiętnastej i razem poszliśmy na randkę. Gdzieś w połowie drogi chłopak zawiązał mi na oczy opaskę i dalej szłam po omacku. Czułam się jak Osioł ze Shreka, bo ciągle pytałam "Daleko jeszcze?"
W pewnej chwili zatrzymaliśmy się, a chłopak zdjął mi opaskę. Moim oczom ukazała się zielona polana, a na środku leżał koc z koszem pełnym smakołyków. Przede mną malowała się piękna panorama Warszawy. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Fakt, że szliśmy tu więcej niż godzinę ale warto było.
Czułam się jak w bajce. Chciałam, by ta chwila trwała wiecznie... To najlepsza randka w moim życiu. Fakt, że miałam ich niewiele, ale tą zapamiętam na zawsze... Chłopak pocałował mnie i wyszeptał:
-Kocham cię.
Spojrzałam na zegarek Daniela. Była już jedenasta. Co?! Ten czas leci tak szybko. Mazowiecki oznajmił mi, że trzeba się już zbierać. Ach... Jaka szkoda. Bardzo tu ładnie i nie chcę wracać do domu, ale jak mus to mus. Niechętnie wstałam i skierowałam się w drogę powrotną.

Oczami Kamili
Następnego dnia...
-Ja pierdole! Gdzie jest mój zeszyt?- jęczał Paweł.
Wskazałam na przedmiot leżący na jego biurku i wybuchnęłam śmiechem jak reszta moich przyjaciół.
Tomek ostatnio tak jakby się odłączył od naszej paczki. Chodzi z głową w chmurach. Może dlatego, że Monika leży w szpitalu. Ale wydaję mi się, że coś musiało się jeszcze stać... Coś gorszego. No trudno... To nie moja sprawa. Ale nie ukrywam, że jestem tego bardzo ciekawa. Już parę razy zostałam nazwana plotkarą, którą nie jestem więc nie chcę tego aż tak publicznie pokazywać.
-Ja to se chyba muszę kupić jakieś okulary- tłumaczył Kwiatkowski.
-Ej! Słyszeliście?! Biją się! Biją się!- krzyczał Karol Cież, który przed chwilą jak oparzony wbiegł na korytarz.
Wszyscy razem wstaliśmy i pobiegliśmy za Karolem. Zatrzymaliśmy się dopiero na placu, gdzie uczniowie utworzyli okrąg. Przebiliśmy się jakoś przez tłum i ujrzeliśmy Tomka! Tak, Tomka! Bił się z Danielem! Co?! Z Danielem?! Przecież oni nie mają z sobą nic wspólnego. Staliśmy jak słupy soli. Dopiero Wojtek rozdzielił chłopaków. I tak ledwie trzymali się na nogach. Do Daniela od razu podbiegła Julia. Ja złapałam Sienkiewicza i krzyczałam, aby ten się uspokoił.
-On zaczął- powtarzał trzymając się za prawy policzek.
-Do jasnej cholery, czy ty zawsze musisz się z kimś bić?!- wrzeszczał Krzysztof.
Trochę racji ma... Szczerze mówiąc,bójka to dla niego to codzienność.
-A chociaż powiedz o co się z nim biłeś- powiedziałam siadając obok Doroty.
-Nie ważne. Zrobiłem błąd. I to duży- wyjaśnił.- Ale nie chcę o tym mówić.
-Nie, to nie- syknęła Dorota wstając. -Nie wiem jak wy, ale jak on nie chce gadać to ja się nie narzucam- dodała i odeszła.
Cała nasza paczka przyznała rację Dorocie i wróciliśmy pod klasę. Została tylko Sylwia i Wojtek.

Oczami Sylwii
-Nie martw się nimi- powiedziałam przybliżając się do Tomka.
-Dziękuję wam- powiedział chłopak spoglądając na nas z wdzięcznością.
Szkoda mi go... Widzę, że coś się dzieje.
Zapadła cisza. Słychać było tylko nasze nierówne oddechy. Nie wiedziałam co powiedzieć i chyba reszta też. Skuliłam się i spróbowałam rozkoszować się to ciszą, bo w domu mam jej mało. Tak to jest, jak się ma młodsze rodzeństwo. Usłyszeliśmy dzwonek i poderwaliśmy się, a następnie jak najszybciej podążyliśmy do klasy.
Po lekcjach wzięłam brata na spacer. Było bardzo zimno i zaczął padać deszcz więc ubrałam się stosownie do pogody. Maciek skakał po kałużach, a ja go uważnie obserwowałam. Dzieci nawet z deszczu mają tyle zabawy. W pewnym momencie mój braciszek wyskoczył na ulicę. Serce mi stanęło. Nie wiedziałam co robić. Z naprzeciwka nadjeżdżał samochód. Był już bardzo blisko, a ja dalej stałam jak słup soli. Gdy Macieja i auto dzieliło tylko kilka metrów, na jezdnię wskoczył jakiś chłopak popychając chłopca. Dziecko upadło, ale już na chodniku. Kierowca zauważając człowieka na szosie zaczął gwałtownie hamować. Zatrzymało się ono dopiero kilkanaście centymetrów przed nastolatkiem. Odetchnęłam z ulgą. To się nazywa szczęście...
*********************************************************************************
Witam ponownie :)
Tada! Oto rozdział 12! Jak mnie dawno tu nie było :D Mam nadzieję, że przez tą przerwę nikt mnie nie opuścił i dalej będzie taka sama liczba komentarzy, a nawet większa :) Myślę, że ten rozdział jest ciekawy, ale piszcie swoje opinie w komentarzach ^.^ Dzięki za cierpliwość :>
Muszę też nadrobić zaległości w czytaniu innych blogów :) Ugh... Już się za to zabieram i chyba spędzę przed komputerem większość dnia ;D
To do następnego (który powinien pojawić się za max. 2 tyg) c:
WESOŁYCH ŚWIĄT ^.^

5 komentarzy:

  1. Jak zwykle super rozdział. Wogóle fajnie piszesz. Czekam na nn.

    Zapraszam na mojego nowego bloga.
    http://give-me-your-heart-and-your-soul.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielki powrót !! Jak ja się wystraszyłam na końcu.... Myślałam że go przejedzie. No ale nie przejechało. Rozdział świetny i długiiii :) Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  3. No wielki, wielki. Strasznie dużo się działo. I dobrze, bo bardzo ciekawie to wyszło. Czekam nn, dużo weny!
    Natalia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz cudowny blog !! Przeczytałam wszystkie rozdziały jednym tchem piszesz bosko :* Czekam na kolejną części :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział po prostu bomba :) zresztą tak jak i cały blog :3 Życzę dużoo weny :D I czekam na nexta !!

    OdpowiedzUsuń