W tej chwili Tomek zrobił coś niespodziewanego... Wziął duży zamach i spoliczkował mnie... ON MNIE
UDERZYŁ! Złapałam się za piekący policzek i wykrzyczałam:
-Co ty zrobiłeś?
Chłopak tylko stał jak posąg, aż w pewnej chwili wybiegł z pomieszczenia. Oparłam się o ścianę i zadawałam sobie wciąż tylko jedno pytanie...
Jak on mógł mnie uderzyć?
Może to wszystko przez te nerwy. Postanowiłam pójść do Weroniki. Ona jest moją prawdziwą przyjaciółką. Doradzi mi czy mam powiedzieć o tej sytuacji Monice czy lepiej nie... Wstałam i udałam się w stronę domu, w którym mieszka moja przyjaciółka. Drzwi były otwarte więc weszłam i zapukałam do pokoju brunetki. Nikt nie odpowiedział wiec uznałam to za znak "Tak, możesz wejść" Pchnęłam drzwi i rozejrzałam się po pokoju. Było pusto. Smutna opuściłam pomieszczenie i podeszłam do drzwi wyjściowych. Gdy miałam już opuszczać budynek usłyszałam śmiechy nastolatków dochodzące z salonu. Poszłam do pokoju i otworzyłam cicho drzwi. Na kanapie siedziała dwójka nastolatków- Weronika i Andrzej.Oglądali jakąś komedię. Nie chciałam im przeszkadzać dlatego wróciłam do swojego domku...
Oczami Sylwii
Siedziałam na dywanie przyglądając się Maćkowi bawiącego się samochodami.
-Wypadek, wypadek...!- zaczął krzyczeć, gdy dwa samochody się se sobą zderzyły. Uśmiechnęłam się. Chcę wrócić do czasów dzieciństwa. Wtedy wszystko było takie proste. Zagadka z dzieciństwa? Jak teleportowałam się z kanapy na łóżko podczas snu? Kiedyś nie rozumiałam tych czarów. A teraz? Teraz ja muszę teleportować młodsze rodzeństwo.
-Możemy wyjść na dwór?- spytał czterolatek podchodząc do mnie.
Dziś ja sprawuję nad nim opiekę, bo mama pojechała w odwiedziny do swoich znajomych. Skinęła głową na znak twierdzący i wyszliśmy na dwór. Kierowaliśmy się powolnym krokiem do parku. Gdy dotarliśmy na miejsce park był pusty. Usiadłam na ławce i obserwowałam mojego brata, który biegał radośnie po alejce. Rozejrzałam się dookoła. Zauważyłam skuloną postać siedzącą na sąsiedniej ławce. Płakała. Podeszłam do niej i zapytałam jak najciszej:
-Coś się stało?
Dziewczyna powoli uniosła swoją zapłakaną twarz i spojrzała na mnie. Jak się nie mylę, to była Julka Miazga.
-Ach. Nic mi się nie stało. To tylko życie gra ze mną w berka. Raz ja ganiam życie, a raz ono gania mnie... Tak wiem dziwny ten cytat.- przyznała dziewczyna lekko się uśmiechając. -Ale gdzieś go słyszałam i zapadł mi w pamięci.
-Nie płacz. Ja też nie mam łatwo w życiu. No wiesz, nie jestem zbyt lubiana. Nigdy nie miałam przyjaciółki ani nawet przyjaciela... Dalej go nie mam. Ale za to mam od niedawna chłopaka.- odpowiedziałam dziewczynie. -Dziwne, prawda?
-To nie jest dziwne. Nie jesteś brzydka więc to było to przewidzenia, że kiedyś znajdziesz sobie drugą połówkę.- powiedziała blondynka wstając. -Teraz już muszę iść ale mam nadzieję, że się kiedyś jeszcze spotkamy.- pożegnała się i odeszła.
Ja ciągle przetwarzałam słowa, które powiedziała przed chwilą Julka. Wzięłam braciszka za rękę i wróciliśmy do domu.
Oczami Daniela
Szedłem chodnikiem w stronę domu mojej dziewczyny. Moja dziewczyna... Jak to fajnie brzmi! Trochę się o nią martwię, bo jej przyjaciółka leży w szpitalu, a ona strasznie to przeżywa. U Moniki byłem wczoraj. Trochę smutno mi się zrobiło, gdy zobaczyłam płaczącą mamę Moniki nad jej łóżkiem. Biedna dziewczyna.
Zapukałem w dębowe drzwi i usłyszałem ciche "otwarte". Otworzyłem drzwi i ujrzałem mamę blondynki.
-Dzień dobry.- przywitałem się.
-Dzień dobry Danielku. Julia jest w swoim pokoju.- odpowiedziała kobieta.
Szybko wspiąłem się po schodach i już po chwili stałem przed drzwiami dziewczyny. Zapukałem w drzwi, lecz nie dostałem odpowiedzi. Wszedłem cichutko do pokoju nastolatki i zobaczyłem śpiącą licealistkę. Uśmiechnąłem się. Postanowiłem położyć się obok. Gdy leżałem już na materacu zobaczyłem siny policzek u Niebieskookiej. Po paru chwilach dziewczyna otworzyła oczy i pocałowała mnie. Gdy oderwała się ode mnie, zapytałem:
-Czemu masz siny policzek?
-Ummm... Nie ważne.- odpowiedziała.
-Powiedz.- rozkazałem, na co dziewczyna spuściła wzrok.
-No bo... Uderzyłam się.
Widzę, że kłamała Znam się na ludziach. A szczególnie na niej.
-Powiedz prawdę.- zachęciłem.
-No mówię ci prawdę.
-Bo zaraz zacznę prowadzić śledztwo.- zagroziłem na co dziewczyna wybuchła śmiechem.
-Powiem ci w odpowiednim czasie.- stwierdziła.
-Nie! Masz mi powiedzieć tu i teraz!- krzyknąłem.
Blondynka usiadła po turecku na łóżku i niepewnie wpatrywała się w moją twarz.
-Dziś byłam u Moniki...-zaczęła. -I w pewnym momencie do sali wpadł Tomek. I mieliśmy małe spięcie, aż wreszcie uderzył mnie.
Otworzyłem szeroko oczy. Co?! Tomek z IIB? Ten "podrywacz"? On uderzył Julkę?!
-Co za idiota.- stwierdziłem i przytuliłem blondynkę, która się rozpłakała.
-Ale nie powiesz nic Monice, prawda?- zapytała dziewczyna.
-Nie. Ale pozwól mi rozliczyć się z tym Tomkiem.
-Lepiej nie.- zaprzeczyła nastolatka.
Resztę wieczoru przesiedzieliśmy w ciszy. Licealistka w pewnej chwili usnęła,a ja wciąż zastanawiałem się, jak mogło dojść do rękoczynów....
*********************************************************************************
Hej ;D
Krótki, prawda? Tak, tak... Wiem, ale już zaczęłam pisać rozdział 11 :) Myślę, że dodam go jeszcze w tym tygodniu. Dziękuję za wszystkie komentarze. One naprawdę motywują.
Śnieżyyynka :)
środa, 26 lutego 2014
sobota, 22 lutego 2014
Rozdział 9 + NIESPODZIANKA
Oczami Kamili
Od pewnego czasu rozmawiałam w kawiarni z Pawłem, Dorotą, Wojtkiem i Krzyśkiem. Wszyscy jesteśmy bardzo szczęśliwi, że Paweł się odnalazł.
-Dlaczego nie ma Tomka?- rzucił Wojtek bawiąc się swoim breloczkiem od telefonu.
-W sumie to sama nie wiem. Chyba coś z dziewczyną. Ostatnio się rzadko widywali.- odpowiedziałam nie spoglądając na chłopaka.
-Ja i Dorota chcielibyśmy wam coś ogłosić.- oznajmił po dłuższej chwili milczenia Krzysiek.
-Jesteśmy parą!- wykrzyknęła Dorota i pocałowała bruneta w policzek.
Łał! Nie myślałam, że kiedyś do tego dojdzie. Zawsze raczej traktowali siebie jak przyjaciele, a teraz znienacka zostali parą. Tu mnie zaskoczyli! Może czasami między nimi była jakaś chemia...
-Co wy na to, żeby pójść do kina?- zaproponował Wojtek.
-Czemu nie... Przynajmniej nie będzie się nam nudziło.- dodałam.
Po chwili wszyscy już byliśmy w drodze do kina. Wybraliśmy film i kupiliśmy prowiant na seans.
Gdy wyszliśmy z sali była już noc. Film był dosyć długi.
-Ja pójdę odprowadzić Dorotę.- powiedział Krzysiek i uśmiechnął się szeroko.
-To ja zajmę się Kamilą.- powiedział Paweł i wziął mnie za rękę.
Łał! Mam być wdzięczna?
-A mnie kto odprowadzi?- zapytał Wojtek i uniósł brwi.
-Hahaha! Sam sobie poradzisz.- skwitował Paweł i wszyscy ruszyliśmy w drogę powrotną.
Oczami Doroty.
Mijaliśmy szare kamienice, w których co chwila zaświecało się światło w oknach. Po chwili znajdowaliśmy domem. Całą drogę przebyliśmy w milczeniu.
się już pod moim
-To do jurta.- pożegnał się Krzysiek i pocałował mnie.
-Dorota, co to do cholery ma być!- krzyknął mój brat wysiadając z auta swojego starszego kolegi.
-O, hej Łukasz. To mój nowy chłopak Krzysiek.
-Możesz iść do domu? Chcę sobie z nim porozmawiać.
-Ale nie ma potrzeby.- odrzekłam. -On już sobie idzie. Prawda?
-Idź!- rozkazał Łukasz, a ja z lękiem opuściłam podwórko.
Czy mam się bać o mojego nowego chłopaka? Co wymyślił mój brat? Cholera, musiał wrócić wtedy kiedy my...
Włączyłam laptopa i usiadłam na balkonie... Po chwili usłyszałam mój telefon. Nie spoglądając na ekran odebrałam połączenie.
-Cześć Dorota.- usłyszałam w słuchawce głos Tomka. -No hej. Coś się stało?
-Gdzie byliście? Dzwoniłem cały dzień, a wy nie odbieraliście.
-Byliśmy w kinie. A coś się stało?
-Tak, znaczy nie. Kończę. Cześć...
Kurde, coś mu jest... Znam go za dobrze, żeby nie rozpoznać kiedy kłamie.
Oczami Krzyśka
-Słuchaj mnie. Jeśli coś jej się stanie, to będziesz miał ze mną do czynienia. Rozumiesz?- wysyczał przez zęby brat mojej dziewczyny.
Nie oszukujmy się. Trochę się go bałem. Przyjaźnie się z Dorotą już dłuższy czas, a jeszcze nigdy nie spotkałem jej brata. Z resztą nie tylko ja.
-Spokojnie. Nic jej nie zrobię. Przyjaźnimy się już od dawna. Jest moją dobrą przyjaciółką, znaczy była.
-Każdy tak mówi. Ona miała już wielu facetów i każdy dał jej kosza. Cierpiała... A ja nie mogłem na to patrzeć.
-Ja już muszę iść. I zrozumiałem wszystko. To cześć.- pożegnałem się i jak najszybciej opuściłem osiedle.
Oczami Julki
Następnego dnia.
Przez sen usłyszałam dźwięk mojego budzika. Ociężale wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Nie
oszukujmy się, wyglądam okropnie. Od wypadku z Moniką siedzę u niej w szpitalu. Lekarze mówią, że jej stan jest stabilny ale straciła dużo krwi. Jest nieprzytomna. Podobno uratowałam jej życie.
Wzięłam prysznic i umyłam zęby. Po paru chwilach stanęłam przed szafą zastanawiając się w co się ubrać. Wzięłam pierwszy lepszy strój i założyłam go. Plany na dziś? Iść do szpitala i czekać na przebudzenie się mojej przyjaciółki.
-Cześć mamo.- przywitałam się podchodząc do niej.
-Część skarbie. Nałóż dziś mocniejszy makijaż, bo przestraszysz lekarzy.- powiedziała mama uśmiechając się.
-Okey. Zaraz wracam.-odpowiedziałam i wykonałam polecenia mamy. Spojrzałam w lustro. Teraz wyglądam trochę lepiej.
-Wychodzę!- krzyknęłam wybiegając z domu, lecz po chwili ktoś złapał mnie za nadgarstek.
-Musisz coś zjeść.- powiedziała mama trzymając mnie.
-Nie jestem głodna.- odrzekłam, patrząc na rodzicielkę. Rozumiem ją.
-Ostatnio nic nie jesz. Martwię się o ciebie.
-Może później. Teraz muszę iść do Moniki.- wyszeptałam.
Siedziałam u mojej przyjaciółki dobre 3 godziny. Od czasu wypadku jest nieprzytomna. Kiedy się wybudzi? Nie wiem. Poczułam na ramieniu czyjś dotyk. Odwróciłam się i zobaczyłam Tomka, ze łzami w oczach.
-Czego tu szukasz?- zapytałam wstając.
-Czemu nikt mnie o tym nie poinformował. Dlaczego nikt mi nie powiedział, że ona jest w szpitalu?!- wykrzyknął.
-Spokojnie. Tu jest szpital, więc zachowuj się.- odburknęłam.- Zdaje mi się, że nie jesteście już razem.
-Ale nie wiem dlaczego się rozstaliśmy. Może mi to powiesz?- odpowiedział również niemiłym tonem.
-Całowałeś się z inną na dyskotece. Zadowolony? A teraz wyjdź!- rozkazałam pokazując ręką wyjście.
Zesztywniał. Musiało to do niego dotrzeć. I dobrze.
-Ale ja kocham tylko ją.- oznajmił chłopak wskazując na moją przyjaciółkę.
-Gówno to mnie obchodzi. Nie tłumacz się mi, tylko wytłumacz to Monice!- wysyczałam zdenerwowana.
W tej chwili chłopak zrobił coś niespodziewanego....
*********************************************************************************
Hej :) Wracam po dłuższej nieobecności ;D
Rozdział pisany na szybko, więc jest niedopracowany.
Przepraszam za wszystkie błędy.
Chciałabym zobaczyć, kto czyta mojego bloga.
Więc, kto czyta moje wypociny proszony jest o komentarz xD
I mam niespodziankę....
Czyli, zakładam nowego bloga: http://i-met-you.blogspot.com/
Oczywiście teraz będę pisała 2 blogi, więc zapraszam :)
Od pewnego czasu rozmawiałam w kawiarni z Pawłem, Dorotą, Wojtkiem i Krzyśkiem. Wszyscy jesteśmy bardzo szczęśliwi, że Paweł się odnalazł.
-Dlaczego nie ma Tomka?- rzucił Wojtek bawiąc się swoim breloczkiem od telefonu.
-W sumie to sama nie wiem. Chyba coś z dziewczyną. Ostatnio się rzadko widywali.- odpowiedziałam nie spoglądając na chłopaka.
-Ja i Dorota chcielibyśmy wam coś ogłosić.- oznajmił po dłuższej chwili milczenia Krzysiek.
-Jesteśmy parą!- wykrzyknęła Dorota i pocałowała bruneta w policzek.
Łał! Nie myślałam, że kiedyś do tego dojdzie. Zawsze raczej traktowali siebie jak przyjaciele, a teraz znienacka zostali parą. Tu mnie zaskoczyli! Może czasami między nimi była jakaś chemia...
-Co wy na to, żeby pójść do kina?- zaproponował Wojtek.
-Czemu nie... Przynajmniej nie będzie się nam nudziło.- dodałam.
Po chwili wszyscy już byliśmy w drodze do kina. Wybraliśmy film i kupiliśmy prowiant na seans.
Gdy wyszliśmy z sali była już noc. Film był dosyć długi.
-Ja pójdę odprowadzić Dorotę.- powiedział Krzysiek i uśmiechnął się szeroko.
-To ja zajmę się Kamilą.- powiedział Paweł i wziął mnie za rękę.
Łał! Mam być wdzięczna?
-A mnie kto odprowadzi?- zapytał Wojtek i uniósł brwi.
-Hahaha! Sam sobie poradzisz.- skwitował Paweł i wszyscy ruszyliśmy w drogę powrotną.
Oczami Doroty.
Mijaliśmy szare kamienice, w których co chwila zaświecało się światło w oknach. Po chwili znajdowaliśmy domem. Całą drogę przebyliśmy w milczeniu.
się już pod moim
-To do jurta.- pożegnał się Krzysiek i pocałował mnie.
-Dorota, co to do cholery ma być!- krzyknął mój brat wysiadając z auta swojego starszego kolegi.
-O, hej Łukasz. To mój nowy chłopak Krzysiek.
-Możesz iść do domu? Chcę sobie z nim porozmawiać.
-Ale nie ma potrzeby.- odrzekłam. -On już sobie idzie. Prawda?
-Idź!- rozkazał Łukasz, a ja z lękiem opuściłam podwórko.
Czy mam się bać o mojego nowego chłopaka? Co wymyślił mój brat? Cholera, musiał wrócić wtedy kiedy my...
Włączyłam laptopa i usiadłam na balkonie... Po chwili usłyszałam mój telefon. Nie spoglądając na ekran odebrałam połączenie.
-Cześć Dorota.- usłyszałam w słuchawce głos Tomka. -No hej. Coś się stało?
-Gdzie byliście? Dzwoniłem cały dzień, a wy nie odbieraliście.
-Byliśmy w kinie. A coś się stało?
-Tak, znaczy nie. Kończę. Cześć...
Kurde, coś mu jest... Znam go za dobrze, żeby nie rozpoznać kiedy kłamie.
Oczami Krzyśka
-Słuchaj mnie. Jeśli coś jej się stanie, to będziesz miał ze mną do czynienia. Rozumiesz?- wysyczał przez zęby brat mojej dziewczyny.
Nie oszukujmy się. Trochę się go bałem. Przyjaźnie się z Dorotą już dłuższy czas, a jeszcze nigdy nie spotkałem jej brata. Z resztą nie tylko ja.
-Spokojnie. Nic jej nie zrobię. Przyjaźnimy się już od dawna. Jest moją dobrą przyjaciółką, znaczy była.
-Każdy tak mówi. Ona miała już wielu facetów i każdy dał jej kosza. Cierpiała... A ja nie mogłem na to patrzeć.
-Ja już muszę iść. I zrozumiałem wszystko. To cześć.- pożegnałem się i jak najszybciej opuściłem osiedle.
Oczami Julki
Następnego dnia.
Przez sen usłyszałam dźwięk mojego budzika. Ociężale wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Nie
oszukujmy się, wyglądam okropnie. Od wypadku z Moniką siedzę u niej w szpitalu. Lekarze mówią, że jej stan jest stabilny ale straciła dużo krwi. Jest nieprzytomna. Podobno uratowałam jej życie.
Wzięłam prysznic i umyłam zęby. Po paru chwilach stanęłam przed szafą zastanawiając się w co się ubrać. Wzięłam pierwszy lepszy strój i założyłam go. Plany na dziś? Iść do szpitala i czekać na przebudzenie się mojej przyjaciółki.
-Cześć mamo.- przywitałam się podchodząc do niej.
-Część skarbie. Nałóż dziś mocniejszy makijaż, bo przestraszysz lekarzy.- powiedziała mama uśmiechając się.
-Okey. Zaraz wracam.-odpowiedziałam i wykonałam polecenia mamy. Spojrzałam w lustro. Teraz wyglądam trochę lepiej.
-Wychodzę!- krzyknęłam wybiegając z domu, lecz po chwili ktoś złapał mnie za nadgarstek.
-Musisz coś zjeść.- powiedziała mama trzymając mnie.
-Nie jestem głodna.- odrzekłam, patrząc na rodzicielkę. Rozumiem ją.
-Ostatnio nic nie jesz. Martwię się o ciebie.
-Może później. Teraz muszę iść do Moniki.- wyszeptałam.
Siedziałam u mojej przyjaciółki dobre 3 godziny. Od czasu wypadku jest nieprzytomna. Kiedy się wybudzi? Nie wiem. Poczułam na ramieniu czyjś dotyk. Odwróciłam się i zobaczyłam Tomka, ze łzami w oczach.
-Czego tu szukasz?- zapytałam wstając.
-Czemu nikt mnie o tym nie poinformował. Dlaczego nikt mi nie powiedział, że ona jest w szpitalu?!- wykrzyknął.
-Spokojnie. Tu jest szpital, więc zachowuj się.- odburknęłam.- Zdaje mi się, że nie jesteście już razem.
-Ale nie wiem dlaczego się rozstaliśmy. Może mi to powiesz?- odpowiedział również niemiłym tonem.
-Całowałeś się z inną na dyskotece. Zadowolony? A teraz wyjdź!- rozkazałam pokazując ręką wyjście.
Zesztywniał. Musiało to do niego dotrzeć. I dobrze.
-Ale ja kocham tylko ją.- oznajmił chłopak wskazując na moją przyjaciółkę.
-Gówno to mnie obchodzi. Nie tłumacz się mi, tylko wytłumacz to Monice!- wysyczałam zdenerwowana.
W tej chwili chłopak zrobił coś niespodziewanego....
*********************************************************************************
Hej :) Wracam po dłuższej nieobecności ;D
Rozdział pisany na szybko, więc jest niedopracowany.
Przepraszam za wszystkie błędy.
Chciałabym zobaczyć, kto czyta mojego bloga.
Więc, kto czyta moje wypociny proszony jest o komentarz xD
I mam niespodziankę....
Czyli, zakładam nowego bloga: http://i-met-you.blogspot.com/
Oczywiście teraz będę pisała 2 blogi, więc zapraszam :)
poniedziałek, 17 lutego 2014
Zwiastun rozdziału 9
Odwróciłam się i zobaczyłam Tomka. Na jego widok łzy same zebrały mi się w oczach. To wszystko wróciło. To, jak pierwszy raz mnie pocałował, następnie jak chodziliśmy za rękę po szkolnym korytarzu, te wszystkie sms'y od niego i to, jak całował się z Dorotą... To wszystko tak boli... Czy jeszcze kiedyś się po tym pozbieram?
-Cześć skarbie.- przywitał się. Lecz gdy nie dostał odpowiedzi dodał.- Nie odbierałaś telefonów. Martwię się.
Milczałam.
-Odezwiesz się?- zapytał.- Coś się stało? Monika!
-Cześć.- rzuciłam i wybiegłam z domu.
Tak wiem, to było głupie... Ale nie umiałam inaczej zareagować na jego słowa. Wybrałam kierunek- dom Julii. Mogę wypłakać się u niej, a nawet zostać na noc.
-Hej.- powiedziałam już w pokoju blondynki.
-Cześć. Opowiadaj...
-Ale co?
-No jak było z Tomkiem na dyskotece. Wyszłaś wcześnie. Źle się poczułaś? Mam ci tyle do opowiedzenia.-
wyrzuciła z siebie moja przyjaciółka.
Ja tylko wybuchłam płaczem i wpadłam w ramiona Julki.
-On całował się z... z...- nie mogłam wydusić z siebie jej imienia.
-Co?!-wykrzyknęła.- A to drań!
Resztę dnia przesiedziałam u blondynki płacząc. Napisałam mamie sms'a, że dziś zostaję u Julii na noc. Pod wieczór postanowiłyśmy obejrzeć jakiś film.
-Co wybieramy?- zapytałam dziewczyna siadając obok mnie z dwiema płytami.
-Hmm... Trudny wybór. Ale chyba wezmę "Zakochaną Złośnicę".
-Okey. Usiądź wygodnie,a ja pójdę po popcorn.- oznajmiła znajoma wkładając płytę do DVD.
Skończyłyśmy oglądać film, gdy na zegarze wybiła 23:00. Julka zaprowadziła mnie do pokoju gościnnego i dała świeżą pościel. Po paru chwilach zasnęłam.
Śniło mi się, że Tomek przybiegł do mnie z bukietem czerwonych róż i przeprosił mnie na oczach wszystkich uczniów naszej szkoły, gdy chciałam powiedzieć, że mu wybaczam coś nagle odciągnęło mnie od niego i wylądowałam na plaży. Wokół rozciągały się wydmy, a w oddali szumiało morze. Zauważyłam, że mam na sobie suknię ślubną i długi welon. Po chwili zobaczyłam zakapturzoną postać zbliżającą się
do mnie. Następnie tajemnicza osoba wyciągnęła broń i wycelowała we mnie.
Obudziłam się cała mokra.
-To tylko sen, to tylko sen...- szeptałam sama do siebie. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła pierwsza. Cały czas miałam przed oczami ten koszmar. Powoli wstałam i udałam się do kuchni, aby napić się wody. W całym domu było ciemno. W tych ciemnościach nie mogłam nic zobaczyć. Szłam rozmyślając o moim życiu, gdy pod moją stopą zabrakło gruntu i straciłam równowagę. A no tak! Schody! Sturlałam się z piętra i uderzyłam głową o krawędź schodka.. Moja głowa.. Dotknęłam dłonią bolącego miejsca i zobaczyłam krew. Nie miałam siły wstać. Powoli moje oczy zamykały się. Ciemność.
Oczami Julki.
Obudziłam się dość wcześnie, ponieważ jeszcze było ciemno. Ociężale wstałam z łóżka nie siląc się spojrzeć na zegarek. Ruszyłam w stronę kuchni. Mama jeszcze spała. Tata dzisiaj wziął wolne więc będzie odsypiał nocne zmiany. Gdy dochodziłam do schodów zauważyłam kałuże krwi i nieprzytomną Monikę. Zbiegłam jak najszybciej na parter i uklękłam obok brunetki. Sprawdziłam puls. Ledwo wyczuwalny.
-Mamo! Pomóż!- krzyczałam na cały dom. Po chwili rodzicielka wzywała już pogotowie. Karetka przyszła po kilkunastu minutach.
*********************************************************************************
Hej :)
To tak:
1.Mam ferie więc wyjeżdżam na różne wycieczki, itp.: dlatego nie będę mogła dodawać często rozdziałów
2.To jest zwiastun, więc rozdział 9 pojawi się trochę później.
3.Tak wiem, że jest bardzo krótki ale nie chciałam zaniedbywać bloga.
To do następnego :*
Śnieżyyynka :)
-Cześć skarbie.- przywitał się. Lecz gdy nie dostał odpowiedzi dodał.- Nie odbierałaś telefonów. Martwię się.
Milczałam.
-Odezwiesz się?- zapytał.- Coś się stało? Monika!
-Cześć.- rzuciłam i wybiegłam z domu.
Tak wiem, to było głupie... Ale nie umiałam inaczej zareagować na jego słowa. Wybrałam kierunek- dom Julii. Mogę wypłakać się u niej, a nawet zostać na noc.
-Hej.- powiedziałam już w pokoju blondynki.
-Cześć. Opowiadaj...
-Ale co?
-No jak było z Tomkiem na dyskotece. Wyszłaś wcześnie. Źle się poczułaś? Mam ci tyle do opowiedzenia.-
wyrzuciła z siebie moja przyjaciółka.
Ja tylko wybuchłam płaczem i wpadłam w ramiona Julki.
-On całował się z... z...- nie mogłam wydusić z siebie jej imienia.
-Co?!-wykrzyknęła.- A to drań!
Resztę dnia przesiedziałam u blondynki płacząc. Napisałam mamie sms'a, że dziś zostaję u Julii na noc. Pod wieczór postanowiłyśmy obejrzeć jakiś film.
-Co wybieramy?- zapytałam dziewczyna siadając obok mnie z dwiema płytami.
-Hmm... Trudny wybór. Ale chyba wezmę "Zakochaną Złośnicę".
-Okey. Usiądź wygodnie,a ja pójdę po popcorn.- oznajmiła znajoma wkładając płytę do DVD.
Skończyłyśmy oglądać film, gdy na zegarze wybiła 23:00. Julka zaprowadziła mnie do pokoju gościnnego i dała świeżą pościel. Po paru chwilach zasnęłam.
Śniło mi się, że Tomek przybiegł do mnie z bukietem czerwonych róż i przeprosił mnie na oczach wszystkich uczniów naszej szkoły, gdy chciałam powiedzieć, że mu wybaczam coś nagle odciągnęło mnie od niego i wylądowałam na plaży. Wokół rozciągały się wydmy, a w oddali szumiało morze. Zauważyłam, że mam na sobie suknię ślubną i długi welon. Po chwili zobaczyłam zakapturzoną postać zbliżającą się
do mnie. Następnie tajemnicza osoba wyciągnęła broń i wycelowała we mnie.
Obudziłam się cała mokra.
-To tylko sen, to tylko sen...- szeptałam sama do siebie. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła pierwsza. Cały czas miałam przed oczami ten koszmar. Powoli wstałam i udałam się do kuchni, aby napić się wody. W całym domu było ciemno. W tych ciemnościach nie mogłam nic zobaczyć. Szłam rozmyślając o moim życiu, gdy pod moją stopą zabrakło gruntu i straciłam równowagę. A no tak! Schody! Sturlałam się z piętra i uderzyłam głową o krawędź schodka.. Moja głowa.. Dotknęłam dłonią bolącego miejsca i zobaczyłam krew. Nie miałam siły wstać. Powoli moje oczy zamykały się. Ciemność.
Oczami Julki.
Obudziłam się dość wcześnie, ponieważ jeszcze było ciemno. Ociężale wstałam z łóżka nie siląc się spojrzeć na zegarek. Ruszyłam w stronę kuchni. Mama jeszcze spała. Tata dzisiaj wziął wolne więc będzie odsypiał nocne zmiany. Gdy dochodziłam do schodów zauważyłam kałuże krwi i nieprzytomną Monikę. Zbiegłam jak najszybciej na parter i uklękłam obok brunetki. Sprawdziłam puls. Ledwo wyczuwalny.
-Mamo! Pomóż!- krzyczałam na cały dom. Po chwili rodzicielka wzywała już pogotowie. Karetka przyszła po kilkunastu minutach.
*********************************************************************************
Hej :)
To tak:
1.Mam ferie więc wyjeżdżam na różne wycieczki, itp.: dlatego nie będę mogła dodawać często rozdziałów
2.To jest zwiastun, więc rozdział 9 pojawi się trochę później.
3.Tak wiem, że jest bardzo krótki ale nie chciałam zaniedbywać bloga.
To do następnego :*
Śnieżyyynka :)
niedziela, 2 lutego 2014
Rozdział 8
Oczami Wojtka
-Paweł... zaginął.- na te słowa zesztywniałem i otworzyłem szeroko oczy. Jak to możliwe? Przecież wczoraj z nim rozmawiałem. Kamila wybuchła płaczem, a moja koleżanka z ławki zemdlała. O nie! Nauczyciel podbiegł do dziewczyny i sprawdził jej puls.
-Zanieście ją do pielęgniarki!- rozkazał profesor ale ja nawet nie drgnąłem. Wszyscy stali jak słupy soli. Dopiero Daniel podbiegł do blondynki i wziął ją na ręce.
Przyjaźnię się z Pawłem od piaskownicy...
Wiemy o sobie wszystko...
Znam jego sekrety...
Co mi pozostało?
Szukać go do skutku.
Oczami Sylwii
Gdy skończyła się biologia Wojtek pierwszy wybiegł z klasy. Postanowiłam pobiec za nim. Chłopak biegł przez korytarz nie zwracając uwagi na innych. Zatrzymał się dopiero przy wyjściu. Usiadł na wolnej ławce przed szkołą i schował twarz w dłoniach. Było mi go żal. Cicho do niego podeszłam i usiadłam obok. I co teraz?
-On się odnajdzie.- powiedziałam ciepłym głosem.
Chłopak powoli otworzył oczy i odpowiedział:
-Skąd masz taką pewność?
-Jest silny i zna te miasto jak własną kieszeń.- odrzekłam i przytuliłam bruneta. Kowalski odwzajemnił gest. Musieliśmy siedzieć tak przez parę minut, bo usłyszeliśmy dzwonek wzywający na drugą lekcję. Wojtek wstał i pociągnął mnie do klasy.
Czy Paweł na pewno się odnajdzie?
Oczami Moniki
Siedziałam na przerwie słuchając muzyki. Tylko ona sprawia, że zapominam o całym świecie. Płakałam całą
noc. Tak bardzo go kochałam. A co jest w tym najgorsze? Że po tym wszystkim kocham go jeszcze bardziej.
-Julia jest w szpitalu!- wykrzyknęła Weronika podbiegając do mnie.
-Co?- wydusiłam zdejmując słuchawki.
-Kwiatkowski zaginął!
-Co?!- wykrzyknęłam.
-Znasz tylko te słowo?- zapytała z ironią w głosie.- Dlaczego uciekłaś z dyskoteki?
-Powiem ci później.- stwierdziłam i zabrałam swoją torbę z podłogi.- Spotkamy się później. Pa!
Łza powoli spłynęła po moim policzku i spadła na moją bluzkę mocząc jej skrawek. Wcześniej Tomek, później Paweł, teraz Julka.
"To człowiek człowiekowi jest najbardziej potrzebny do szczęścia".
Oczami Pawła.
Otworzyłem oczy. Ale mi się dobrze spało.
STOP!
Czemu leżę na chodniku? Dlaczego nic nie pamiętam? Wstałem i rozejrzałem się po okolicy. Powoli zacząłem sobie wszystko przypominać. Jestem na starym mieście za jakimś budynkiem. Do mojego domu jest niedaleko. Sięgnąłem do kieszeni po mój telefon. Nie było go. Cholera... Okradli mnie. No cóż, trzeba sobie poradzić bez tego. Powoli ruszyłem przed siebie co chwila potykając się o własne nogi. Po chwili ujrzałem swój dom. Jestem uratowany!
Oczami Julii
Ocknęłam się w łóżku szpitalnym. Nade mną stał starszy pan i bazgrał coś w zeszycie. Po chwili mnie
zauważył.
-Dzień Dobry. Zrobiliśmy kilka badań i nie mamy powodów, by zatrzymywać panią w szpitalu. Może pani opuścić placówkę.- stwierdził uśmiechając się do mnie.- Tylko proszę zaczekać na wypis.
Gdy otrzymałam już wypis na korytarzu czekała na mnie moja mama ze strojem na zmianę.
Po paru minutach siedzenia w domu przy laptopie postanowiłam przejść się po parku. To dla mnie za wiele. Tyle się zdarzyło tego dnia, że moje serce tego nie wytrzymało. Usiadłam na ławce i oparłam głowę o kolana. Następnie z moich oczu zaczęły spływać słone kropelki cieczy. Po paru chwilach poczułam jak ktoś mnie przytula. Podniosłam głowę i zobaczyłam Pawła.
-Ty żyjesz!- wykrzyknęłam i pocałowałam bruneta.
Chwila...
Całuję się z Pawłem w parku. Jest super ale przecież mam DANIELA! Oderwałam się od chłopaka i wstałam kierując się w stronę mojego domu.
-Czekaj! Gdzie idziesz?
-Ummm... Na mnie już czas. Cześć.- rzuciłam i pobiegłam w głąb miasta. Co ja zrobiłam?
Oczami Doroty.
Leżę sobie na łóżku i rozmyślam nad swoim życiem. Miałam odpowiedzieć Krzyśkowi na jego propozycję ale przez to wszystko zapomniałam. Biedny Paweł... Czy sobie poradzi? Po chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Ktoś chce się ze mną skontaktować.
-Tak, słucham.
-Hej. Tu Krzysiek. Spotkajmy się za 10 minut w parku.
-Okey. To do zobaczenia.- rozłączyłam się i wybiegłam z domu.
-Cześć.- przywitałam się widząc czekającego już na ławce Krzyśka.
-Hej. Masz odpowiedź na...- zaczął.
-Tak.- przerwałam i pocałowałam go.
To wyraża więcej niż tysiąc słów.
Oczami Moniki
-To pobawisz się ze mną czy nie?- jęczała nad moim uchem Ala.
-Później. Teraz nie mam humoru.- odpowiedziałam dziewczynce.
-Monika, ktoś do ciebie!- krzyknęła mama, a po chwili ktoś zapukał do mojego pokoju. Mruknięciem zaprosiłam go do środka. Odwróciłam się i zobaczyłam...
*********************************************************************************
Hej ;) Ten rozdział jest pisany pod wpływem czekolady ;D
Dziwny rozdział ;p Tak wiem ;)
NASTĘPNY ROZDZIAŁ BĘDZIE BARDZIEJ CIEKAWY, okey?
A kiedy on się pojawi?
Niestety nie wiem ;(
Śnieżyyynka ;*
-Paweł... zaginął.- na te słowa zesztywniałem i otworzyłem szeroko oczy. Jak to możliwe? Przecież wczoraj z nim rozmawiałem. Kamila wybuchła płaczem, a moja koleżanka z ławki zemdlała. O nie! Nauczyciel podbiegł do dziewczyny i sprawdził jej puls.
-Zanieście ją do pielęgniarki!- rozkazał profesor ale ja nawet nie drgnąłem. Wszyscy stali jak słupy soli. Dopiero Daniel podbiegł do blondynki i wziął ją na ręce.
Przyjaźnię się z Pawłem od piaskownicy...
Wiemy o sobie wszystko...
Znam jego sekrety...
Co mi pozostało?
Szukać go do skutku.
Oczami Sylwii
Gdy skończyła się biologia Wojtek pierwszy wybiegł z klasy. Postanowiłam pobiec za nim. Chłopak biegł przez korytarz nie zwracając uwagi na innych. Zatrzymał się dopiero przy wyjściu. Usiadł na wolnej ławce przed szkołą i schował twarz w dłoniach. Było mi go żal. Cicho do niego podeszłam i usiadłam obok. I co teraz?
-On się odnajdzie.- powiedziałam ciepłym głosem.
Chłopak powoli otworzył oczy i odpowiedział:
-Skąd masz taką pewność?
-Jest silny i zna te miasto jak własną kieszeń.- odrzekłam i przytuliłam bruneta. Kowalski odwzajemnił gest. Musieliśmy siedzieć tak przez parę minut, bo usłyszeliśmy dzwonek wzywający na drugą lekcję. Wojtek wstał i pociągnął mnie do klasy.
Czy Paweł na pewno się odnajdzie?
Oczami Moniki
Siedziałam na przerwie słuchając muzyki. Tylko ona sprawia, że zapominam o całym świecie. Płakałam całą
noc. Tak bardzo go kochałam. A co jest w tym najgorsze? Że po tym wszystkim kocham go jeszcze bardziej.
-Julia jest w szpitalu!- wykrzyknęła Weronika podbiegając do mnie.
-Co?- wydusiłam zdejmując słuchawki.
-Kwiatkowski zaginął!
-Co?!- wykrzyknęłam.
-Znasz tylko te słowo?- zapytała z ironią w głosie.- Dlaczego uciekłaś z dyskoteki?
-Powiem ci później.- stwierdziłam i zabrałam swoją torbę z podłogi.- Spotkamy się później. Pa!
Łza powoli spłynęła po moim policzku i spadła na moją bluzkę mocząc jej skrawek. Wcześniej Tomek, później Paweł, teraz Julka.
"To człowiek człowiekowi jest najbardziej potrzebny do szczęścia".
Oczami Pawła.
Otworzyłem oczy. Ale mi się dobrze spało.
STOP!
Czemu leżę na chodniku? Dlaczego nic nie pamiętam? Wstałem i rozejrzałem się po okolicy. Powoli zacząłem sobie wszystko przypominać. Jestem na starym mieście za jakimś budynkiem. Do mojego domu jest niedaleko. Sięgnąłem do kieszeni po mój telefon. Nie było go. Cholera... Okradli mnie. No cóż, trzeba sobie poradzić bez tego. Powoli ruszyłem przed siebie co chwila potykając się o własne nogi. Po chwili ujrzałem swój dom. Jestem uratowany!
Oczami Julii
Ocknęłam się w łóżku szpitalnym. Nade mną stał starszy pan i bazgrał coś w zeszycie. Po chwili mnie
zauważył.
-Dzień Dobry. Zrobiliśmy kilka badań i nie mamy powodów, by zatrzymywać panią w szpitalu. Może pani opuścić placówkę.- stwierdził uśmiechając się do mnie.- Tylko proszę zaczekać na wypis.
Gdy otrzymałam już wypis na korytarzu czekała na mnie moja mama ze strojem na zmianę.
Po paru minutach siedzenia w domu przy laptopie postanowiłam przejść się po parku. To dla mnie za wiele. Tyle się zdarzyło tego dnia, że moje serce tego nie wytrzymało. Usiadłam na ławce i oparłam głowę o kolana. Następnie z moich oczu zaczęły spływać słone kropelki cieczy. Po paru chwilach poczułam jak ktoś mnie przytula. Podniosłam głowę i zobaczyłam Pawła.
-Ty żyjesz!- wykrzyknęłam i pocałowałam bruneta.
Chwila...
Całuję się z Pawłem w parku. Jest super ale przecież mam DANIELA! Oderwałam się od chłopaka i wstałam kierując się w stronę mojego domu.
-Czekaj! Gdzie idziesz?
-Ummm... Na mnie już czas. Cześć.- rzuciłam i pobiegłam w głąb miasta. Co ja zrobiłam?
Oczami Doroty.
Leżę sobie na łóżku i rozmyślam nad swoim życiem. Miałam odpowiedzieć Krzyśkowi na jego propozycję ale przez to wszystko zapomniałam. Biedny Paweł... Czy sobie poradzi? Po chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Ktoś chce się ze mną skontaktować.
-Tak, słucham.
-Hej. Tu Krzysiek. Spotkajmy się za 10 minut w parku.
-Okey. To do zobaczenia.- rozłączyłam się i wybiegłam z domu.
-Cześć.- przywitałam się widząc czekającego już na ławce Krzyśka.
-Hej. Masz odpowiedź na...- zaczął.
-Tak.- przerwałam i pocałowałam go.
To wyraża więcej niż tysiąc słów.
Oczami Moniki
-To pobawisz się ze mną czy nie?- jęczała nad moim uchem Ala.
-Później. Teraz nie mam humoru.- odpowiedziałam dziewczynce.
-Monika, ktoś do ciebie!- krzyknęła mama, a po chwili ktoś zapukał do mojego pokoju. Mruknięciem zaprosiłam go do środka. Odwróciłam się i zobaczyłam...
*********************************************************************************
Hej ;) Ten rozdział jest pisany pod wpływem czekolady ;D
Dziwny rozdział ;p Tak wiem ;)
NASTĘPNY ROZDZIAŁ BĘDZIE BARDZIEJ CIEKAWY, okey?
A kiedy on się pojawi?
Niestety nie wiem ;(
Śnieżyyynka ;*
sobota, 1 lutego 2014
Rozdział 7
Odwróciłam się i zobaczyłam Krzyśka tańczącego z Dorotą.
-Jak tańczysz idiotko?!- syknął, a na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech.
Co?! Najpierw zaprasza mnie na dyskotekę, a następnie upokarza następnego dnia.
-Uważaj na swoje słowa.- zagroził Andrzej.
Krzyś tylko przewrócił oczami.
-Chodźmy gdzieś indziej.- powiedział chłopak i wziął brunetkę za rękę.
Wstałam i wyprostowałam sukienkę.
-Nienawidzę go.- szepnęłam, aby tylko blondyn mógł to usłyszeć i wróciliśmy do tańca.
Oczami Kamili.
Impreza dobiega końca. Paweł od pewnego czasu chodzi jakiś smutny. Dorota nie odlepia się od Krzycha. Szczerze? Lepiej, żeby jej brat się o tym nie dowiedział. Kiedyś już była taka akcja. Kontroluje ją jak może, a ona? Ona tylko cieszy się, że wreszcie ktoś się nią interesuje. Dobrze, że mój braciszek tego nie robi.
-Dziękujemy za przybycie i lepiej idźcie już do domu.- wymruczał woźny wyłączając muzykę. Kiedyś ta dyskoteka musiała się skończyć. Rozejrzałam się po sali. Nie było już nikogo oprócz pijanego Pawła. Muszę go odprowadzić do domu, bo sam sobie nie poradzi.
-Wstań.- poleciłam i już po chwili prowadziłam go za rękę. Droga wydawała się bez końca. Chłopak tylko gadał o bzdurach i próbował mnie podrywać. I tak jutro nie będzie tego pamiętać, więc dlaczego nie skorzystać z okazji?
-Czy twój tata jest piekarzem? Bo upiekł niezłe ciacho.- powiedział śmiesznie unosząc brwi.
Zaczęłam się śmiać. Spojrzałam na niego i utonęłam w jego brązowych tęczówkach. Po dłuższej chwili pocałowałam go. Paweł przerwał pocałunek i powoli zamykał oczy. Co jest? Następnie runął na ziemie. No tak! Zapomniałam! Od nadmiaru alkoholu Paweł traci przytomność. I co mam teraz zrobić? Zostałam sama w centrum miasta z nieprzytomnym kolegą. Wyjęłam telefon z torebki i wybrałam numer mojego brata.
Pierwszy sygnał.
Krystian odbierz!
Drugi sygnał.
-Halo?
-Krystian?
-Nie, święty Walenty.
-Przyjedziesz po mnie.
-A co, nóżki bolą?
-Wyjaśnię na miejscu. Jestem na starym mieście.
-Okey. Już jadę.
Rozłączyłam się. Spojrzałam na miejsce, gdzie przed chwilą leżał chłopak. O kurczę! Nie ma go! Rozejrzałam się dookoła. Nigdzie go nie było!
Oczami Doroty.
Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Rozejrzałam się po pokoju. Ale bałagan! Muszę kiedyś tu posprzątać. W piżamie poszłam do jadalni. Mama robiła naleśniki.
-Dobry.- powiedziałam ochrypłym głosem.
-Tabletka od bólu głowy jest w drugiej szafce od lewej.- odpowiedziała.
Skąd ona to wie? Po wzięciu leku usiadłam do stołu, a po chwili przede mną znalazł się talerz apetycznych naleśników.
-Wiesz, że cię kocham?- powiedziałam z pełnymi ustami lecz rodzicielka już dawno opuściła pokój. Czemu oni zawsze mi to robią?
Gdy wychodziłam z pod prysznica usłyszałam dźwięk mojego telefonu sygnalizujący przychodzące połączenie.
-Słucham.
-Hej mała.- usłyszałam w słuchawce głos Krzyśka.- Zastanowiłaś się już nad moją wczorajszą propozycją?
-A wczoraj mi coś proponowałeś? Przepraszam ale nic nie pamiętam.
-Czy chcesz żebyśmy byli parą?- zamarłam.
-Odpowiem ci w szkole.- wydukałam.
Przerwałam połączenie i rzuciłam się na łóżko.
Czy chcę być dziewczyną Krzysztofa Dudka?
Czy chcę być dla niego "tą najważniejszą"?
Parę dni temu wybiegłam z kawiarni, bo bałam się, że to tylko żart. Teraz wiem, że on na prawdę mnie kocha. Muszę dziś wyglądać zniewalająco. Zrobiłam makijaż i ubrałam się w to. Spojrzałam w lustro. Czy mam u niego jakąś szansę? No jasne!
Oczami Sylwii
Weszłam do klasy minutę przed dzwonkiem, aby uniknąć elity. Usiadłam w swojej ławce i rozejrzałam się po klasie. Wychwyciłam troskliwe spojrzenie Wojtka. Uśmiechnął się nieśmiało, a ja spuściłam wzrok. Po chwili do klasy wszedł nauczyciel, a zaraz po nim zapłakana Kamila. Coś się stało?
Oczami Julki.
Poprawiałam swój strój, gdy nauczyciel zaczął sprawdzać obecność. Płacząca Kamila. Cóż za nadprzyrodzone zjawisko. Zwykle to ona doprowadzała kogoś do płaczu.
-Paweł Kwiatkowski!- wykrzyknął nauczyciel lecz nie dostał odpowiedzi.
Kamila wstała i podeszła do profesora.
-Paweł... zaginął.- powiedziała zapłakana. Moje serce zamarło. Zsunęłam się z krzesła i upadłam na podłogę. Widziałam tylko ciemność. Czy ja umarłam?
*********************************************************************************
Hej :) Tak jak obiecałam pojawił się rozdział 7. Ten rozdział jest dedykowany wszystkim moim czytelnikom ;* Uwierzcie, ten rozdział był pisany ponad godzinę ;D Pozdrawiam i zachęcam do komentowania, bo wszystkie komentarze motywują mnie :) Pozdrawiam (:
Śnieżyyynka ;*
-Jak tańczysz idiotko?!- syknął, a na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech.
Co?! Najpierw zaprasza mnie na dyskotekę, a następnie upokarza następnego dnia.
-Uważaj na swoje słowa.- zagroził Andrzej.
Krzyś tylko przewrócił oczami.
-Chodźmy gdzieś indziej.- powiedział chłopak i wziął brunetkę za rękę.
Wstałam i wyprostowałam sukienkę.
-Nienawidzę go.- szepnęłam, aby tylko blondyn mógł to usłyszeć i wróciliśmy do tańca.
Oczami Kamili.
Impreza dobiega końca. Paweł od pewnego czasu chodzi jakiś smutny. Dorota nie odlepia się od Krzycha. Szczerze? Lepiej, żeby jej brat się o tym nie dowiedział. Kiedyś już była taka akcja. Kontroluje ją jak może, a ona? Ona tylko cieszy się, że wreszcie ktoś się nią interesuje. Dobrze, że mój braciszek tego nie robi.
-Dziękujemy za przybycie i lepiej idźcie już do domu.- wymruczał woźny wyłączając muzykę. Kiedyś ta dyskoteka musiała się skończyć. Rozejrzałam się po sali. Nie było już nikogo oprócz pijanego Pawła. Muszę go odprowadzić do domu, bo sam sobie nie poradzi.
-Wstań.- poleciłam i już po chwili prowadziłam go za rękę. Droga wydawała się bez końca. Chłopak tylko gadał o bzdurach i próbował mnie podrywać. I tak jutro nie będzie tego pamiętać, więc dlaczego nie skorzystać z okazji?
-Czy twój tata jest piekarzem? Bo upiekł niezłe ciacho.- powiedział śmiesznie unosząc brwi.
Zaczęłam się śmiać. Spojrzałam na niego i utonęłam w jego brązowych tęczówkach. Po dłuższej chwili pocałowałam go. Paweł przerwał pocałunek i powoli zamykał oczy. Co jest? Następnie runął na ziemie. No tak! Zapomniałam! Od nadmiaru alkoholu Paweł traci przytomność. I co mam teraz zrobić? Zostałam sama w centrum miasta z nieprzytomnym kolegą. Wyjęłam telefon z torebki i wybrałam numer mojego brata.
Pierwszy sygnał.
Krystian odbierz!
Drugi sygnał.
-Halo?
-Krystian?
-Nie, święty Walenty.
-Przyjedziesz po mnie.
-A co, nóżki bolą?
-Wyjaśnię na miejscu. Jestem na starym mieście.
-Okey. Już jadę.
Rozłączyłam się. Spojrzałam na miejsce, gdzie przed chwilą leżał chłopak. O kurczę! Nie ma go! Rozejrzałam się dookoła. Nigdzie go nie było!
Oczami Doroty.
Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Rozejrzałam się po pokoju. Ale bałagan! Muszę kiedyś tu posprzątać. W piżamie poszłam do jadalni. Mama robiła naleśniki.
-Dobry.- powiedziałam ochrypłym głosem.
-Tabletka od bólu głowy jest w drugiej szafce od lewej.- odpowiedziała.
Skąd ona to wie? Po wzięciu leku usiadłam do stołu, a po chwili przede mną znalazł się talerz apetycznych naleśników.
-Wiesz, że cię kocham?- powiedziałam z pełnymi ustami lecz rodzicielka już dawno opuściła pokój. Czemu oni zawsze mi to robią?
Gdy wychodziłam z pod prysznica usłyszałam dźwięk mojego telefonu sygnalizujący przychodzące połączenie.
-Słucham.
-Hej mała.- usłyszałam w słuchawce głos Krzyśka.- Zastanowiłaś się już nad moją wczorajszą propozycją?
-A wczoraj mi coś proponowałeś? Przepraszam ale nic nie pamiętam.
-Czy chcesz żebyśmy byli parą?- zamarłam.
-Odpowiem ci w szkole.- wydukałam.
Przerwałam połączenie i rzuciłam się na łóżko.
Czy chcę być dziewczyną Krzysztofa Dudka?
Czy chcę być dla niego "tą najważniejszą"?
Parę dni temu wybiegłam z kawiarni, bo bałam się, że to tylko żart. Teraz wiem, że on na prawdę mnie kocha. Muszę dziś wyglądać zniewalająco. Zrobiłam makijaż i ubrałam się w to. Spojrzałam w lustro. Czy mam u niego jakąś szansę? No jasne!
Oczami Sylwii
Weszłam do klasy minutę przed dzwonkiem, aby uniknąć elity. Usiadłam w swojej ławce i rozejrzałam się po klasie. Wychwyciłam troskliwe spojrzenie Wojtka. Uśmiechnął się nieśmiało, a ja spuściłam wzrok. Po chwili do klasy wszedł nauczyciel, a zaraz po nim zapłakana Kamila. Coś się stało?
Oczami Julki.
Poprawiałam swój strój, gdy nauczyciel zaczął sprawdzać obecność. Płacząca Kamila. Cóż za nadprzyrodzone zjawisko. Zwykle to ona doprowadzała kogoś do płaczu.
-Paweł Kwiatkowski!- wykrzyknął nauczyciel lecz nie dostał odpowiedzi.
Kamila wstała i podeszła do profesora.
-Paweł... zaginął.- powiedziała zapłakana. Moje serce zamarło. Zsunęłam się z krzesła i upadłam na podłogę. Widziałam tylko ciemność. Czy ja umarłam?
*********************************************************************************
Hej :) Tak jak obiecałam pojawił się rozdział 7. Ten rozdział jest dedykowany wszystkim moim czytelnikom ;* Uwierzcie, ten rozdział był pisany ponad godzinę ;D Pozdrawiam i zachęcam do komentowania, bo wszystkie komentarze motywują mnie :) Pozdrawiam (:
Śnieżyyynka ;*
Subskrybuj:
Posty (Atom)